piątek, 18 stycznia 2013

Pani Kłamstwa cz. 5

       Nad łąkami unosiła się mgła. W obozowisku nikt już nie spał, trwały gorączkowe przygotowania do wyprawy. Mężczyźni udali się do miejscowego kowala, aby naostrzyć broń. Elli kończyła przygotowywanie śniadania, ale jak nigdy wcześniej brakowało chętnych. Myśli wszystkich zaprzątnięte były tym, co czeka ich w katakumbach.
        Iskra wyszła z namiotu. Jej wzrok był dziś dziki i nieobecny. Może była to wina koszmarów, jakie śniły się jej nad ranem, może była to wina ogólnego rozdrażnienia, jakie panowało w obozie. Przeciągnęła się. W oddali zobaczyła sylwetki wracających z wioski mężczyzn. Na widok najniższej postaci nieprzyjemnie drgnęło jej serce. To Kiru. Wróciło wspomnienie snów. Stali ramię w ramię nad urwiskiem. Rozmawiali. Kiedy jednak odwróciła się w stronę ukochanego zobaczyła, że go nie ma. Pełna najgorszych obaw zbliżyła się do skraju przepaści. Poczuła zawroty głowy. Kiru ostatkiem sił trzymał się kawałka korzenia i w błagalnym geście wyciągał rękę w jej kierunku, prosząc o pomoc. Zrozpaczona dziewczyna, chcąc ratować ukochanego, wystrzeliła z laski ognisty łańcuch, by chłopak wspiął się po nim. Na próżno. Żar łańcucha nie pozwalał Kiru go dotknąć, poparzył jedynie jego ręce. Przerażona Iskra zobaczyła, jak to, co miało uratować jej partnera, stało się przyczyną jego zguby. Ogniwa łańcucha uderzyły mężczyznę w twarz, pozostawiając palące pręgi na jego policzku. W ostatnim przebłysku świadomości dostrzegła, jak Kiru mimo wszystko spróbował go złapać, jednak, gdy oderwał drugą dłoń od korzenia i zbliżył ją do łańcucha, buchnęły kłęby żaru i jej ukochany zaczął spadać. Doskonale pamiętała jego przerażony i zawiedziony wzrok, gdy coraz szybciej pochłaniały go czeluście urwiska.
          Oderwała się od złych wspomnień. To był tylko sen. Mieli zadanie do wykonania.

         Droga do katakumb wydawała się prosta. Zagajnik, w którym pierwotnie mieścił się cmentarz rozrósł się niebotycznie. Po wejściu do lasu wszystkich ogarnęła aura niepokoju, która wzmagała się z każdym ich krokiem.Im bardziej zbliżali się do jego serca, tym bardziej drzewa były powykręcane i skarłowaciałe. Życie zamierało. Robiło się coraz ciszej. Później towarzyszyły im jedynie stojące jeszcze, lecz spróchniałe, pnie i konary. Pod stopami czuli tylko piach i ostre kamienie. W powietrzu unosił się fetor rozkładu i śmierci. Wszystko spowijała wszędobylska, wpychająca się w każdy zakamarek ciała mgła. W oddali zamajaczyła stara, kuta brama, ledwo trzymająca się na zardzewiałych zawiasach. Ferro przez chwilę siłował się z nadgryzionym metalem, wreszcie brama ustąpiła i z przeraźliwym zgrzytem otworzyła przed nimi swe podwoje.
           Znaleźli się na terenie cmentarza. Złowroga cisza dźwięczała im w uszach. Nie czuć było najlżejszego nawet podmuchu wiatru. Mimo to opary mgły lizały powykrzywiane, miejscami pozapadane nagrobki niczym język kochanki spragnionej czułości od swojego dawno nie widzianego pana. Ujrzeli cel wędrówki. Stary grobowiec stał pośrodku cmentarzyska. Dookoła niego powietrze było przejrzyste, tak jakby budynek odpychał od siebie nawet mgłę.
             Iskra zdecydowanym krokiem podeszła do wejścia do krypty. Złapała za klamkę i szarpnęła z całej siły. Stare drzwi ani drgnęły. Spróbowała znowu. Nic. Ze złością kopnęła w zablokowane wrota i odwróciła się do współtowarzyszy:
- Nie wejdziemy. Są zablokowane.
             Elli zbliżyła się do wygasłego świecznika stojącego po lewej stronie od wejścia. Oglądała go z ciekawością, mrucząc pod nosem. 
- Tu są znaki w wymarłym, elfim języku." Jeśli chcesz wstąpić do przedsionka piekieł, poświęć fragment samego siebie...". To nie świecznik, tylko mały ołtarz. Aby wejść do środka, jedno z nas musi "poświęcić fragment samego siebie"... Ofiara z krwi!!! Ten, kto chce walczyć z zaklętym złem, już na początku musi się osłabić...- ostatnie słowa wyszeptała przerażona.
             Iskra podeszła do ołtarzyka. Zza pazuchy wyciągnęła krótki nożyk.
- Nie!!!- krzyknęła Elli- Nie rób tego!!!
- To jedyny sposób.- odparła, szybkim ruchem nacinając żyły na nadgarstku. Zacisnęła dłoń w pięść i przytrzymała ją nad świecznikiem. Pierwsze krople krwi spadły na palenisko. Buchnął zimny, niebieski płomień. Przeraźliwy zgrzyt rozsuwających się powoli drzwi świadczył o tym, że ofiara była właściwa. Iskra trzymała krwawiący nadgarstek tak długo, dopóki wrota nie były otwarte na oścież. Elli podała jej czysty kawałek płótna.
- Owiń ranę. wyszeptała drżącym głosem.
           Po wejściu do środka od razu skierowali się do grobowca stojącego po prawej. Gdy Kiru i Ferro zsunęli ciężką, rzeźbioną płytę z wnętrza uderzyła w nich fala smrodu przypominającego gnijące mięso i siarkę. Shadow zwymiotował w kącie krypty. Odór rozszedł się po pomieszczeniu. Kiedy jego siła osłabła na tyle, by móc w miarę normalnie oddychać, postanowili zejść do podziemi.
            Strome schody nie dawały zbyt wiele miejsca na pewne oparcie stopy. Posuwali się wolno, w milczeniu. Schodząc z ostatnich stopni znaleźli się niezbyt szerokim korytarzu. Na jego końcu dostrzegli szerokie, dębowe drzwi pokryte tym samym rodzajem pisma, jaki wcześniej widzieli na świeczniku. W kącie przy przejściu siedział rozkładający się zombie. Szmaty, które miał na sobie, w wielu miejscach były zetlałe i porwane ukazując gnijącą, pozieleniałą skórę. Na ramieniu widać było starą, jątrzącą się ranę, z której leniwie sączyły się krople śmierdzącej ropy. Jednak najbardziej odrażający był fakt, ze właśnie pożywiał się wciąż żyjącym szczurem. Shadow pozieleniał na twarzy, znów robiło mu się niedobrze.
          Stwór skończył swój posiłek. Odrzucając truchło w przeciwległy kąt korytarza zauważył przybyłych. Dudniący ryk wściekłości wydobył się z jego gnijących trzewi. Zerwał się ze swojego miejsca. Skłębione, białe robaki wypadły przez ziejącą w jego brzuchu dziurę i rozsypały się po podłodze. Kilka larw nadal drążyło wypływające z rozcięcia wnętrzności. Shadow nie wytrzymał i znów dał upust swoim odczuciom brudząc przy tym trzewiki Elli i swoje.
- Ugh...- wymruczała zdegustowana.
         Kiru wyciągnął miecz z pochwy i stanął w gotowości bojowej. Shadow uczynił to samo, jednak z powodu torsji nie potrafił pewnie utrzymać się na nogach. Elli cofnęła się.
- Dawać go tu!- zakrzyknął Ferro.
           Zaropiałe, jarzące się zółtym blaskiem ślepia patrzyły na nich wyzywająco. Ferro rzucił się do ataku powalając umarlaka ciosem z tarczy. Kiru zamachnął się mieczem, jednak przed nim pojawiła się Iskra rzucając w kierunku trupa kulę ognia. Trafiła bezbłędnie. Czaszka celu eksplodowała, ochlapując będących w pobliżu mężczyzn kawałkami zielonkawej, śmierdzącej flegmy. Ferro otarł glut z czoła i oczu. Iskra odwróciła się wściekła do towarzyszy:
- Nie mamy czasu na zabawę.- zbeształa ich. Zbliżając się do przejścia zmiażdżyła podeszwą gałkę oczną nieumarłego.
- Co się gapisz?- fuknęła.
         Zgromadzili się przed drzwiami. Elli próbowała odcyfrować starożytne inskrypcje, jednak przychodziło jej to z wielkim trudem. Spora część napisów była zniszczona i poryta, jakby ktoś próbując się ratować darł drewno paznokciami. Zapewne był to człowiek, który później stał się zombim strzegącym wejścia. Iskra postanowiła rozwiązać ten problem w sposób łopatologiczny. Ognista kula wystrzelona z dużą szybkością wyrwała drzwi wraz z kawałkami futryny i wpadła do sporego pomieszczenia.
          Iskra weszła do sali. Złość mieszała się z goryczą. Sala była pusta, nie licząc złotego ołtarza na środku i połamanego krzesła w kącie. Zaczęła wraz z przyjaciółmi oglądać pomieszczenie. Na podłodze w centralnej części sali ktoś narysował okrąg, w środku zaś pentagram. Nie mogli pomylić miejsca, to było tutaj. Tylko dlaczego jest tak pusto i cicho?
- Hej! Spójrzcie, co znalazłem!- zawołał Shadow. 
          Spod kawałków połamanego mebla wyciągnął dziwny, owalny przedmiot. Była kremowo- czerwony, w blasku pochodni mienił się odcieniami różu i błękitu. Zupełnie jak macica perłowa. Powierzchnia poorana była żyłami, w których nadal tętniła życiodajna krew.
- Jak sądzicie? Co to jest?- zapytał.
- To jajo smoka. Przedmiot bezwartościowy. Handel i hodowla są zabronione od jakichś dwóch dekad przez Kodeks.- wyjaśniła Elli.
- Eee tam- odparł zniesmaczony Shadow- Liczyłem na coś bardziej wartościowego.- polożył je jednak przy wyjściu.
             Powietrze nagle zrobiło się gęste jak zupa. Usłyszeli niepokojący chrzęst na korytarzu. Coś ciągnęło jakiś materiał po posadzce korytarza i zbliżało się w ich kierunku.
- Tssssuraaaa Liarrrr.... Hassssszzz ssssekummmm...- ktoś szeptał w nieznanym im języku.
            Zbili się w gromadę przed ołtarzem. W samą porę, aby ujrzeć jak do sali wkroczył dawny kapłan kultu a teraz Król Licz. Za nim kłębiła się sfora wygłodniałych nieumarłych. Król Nieumarłych wyciągnął szkieletową dłoń w kierunku najemników i zaczął przeciągle syczeć.Armia nocnych stworzeń rozpoczęła natarcie. Kiru i Ferro stanęli przed dziewczynami. Iskra wyciągnęła zza swoich pleców Shadowa, który w obliczu siły wroga znów próbował się za nią schować. Zdenerwowana kopnęła go w pośladki i ustawiła w rzędzie przed sobą.
- Jeśli uciekniesz to dorwę cię i spalę.- wysyczała mu wprost do ucha- Nikt nie kazał ci tu przychodzić, ale skoro jesteś to zachowuj się jak mężczyzna...
          Kiru walczył zawzięcie. Ożywione zwłoki padały gęsto pod siłą jego ostrza. Chciał jak najprędzej utorować sobie drogę do Króla Licz.
- Zostaw Króla! Trzeba oczyścić salę!- zawołał Ferro, w międzyczasie odcinając rozkładającą się głowę jednego przeciwnika i ramię kolejnego.
- Wiem, wiem!- krzyknął Kiru.
              Shadow machał mieczem jak opętany. Niszczył wroga nie tyle precyzją ciosów, jaką zawsze się chwalił, ale ich częstotliwością. Elli pilnowała, by nikt nie został ranny.
- Idę na prawo!- krzyknęła Iskra zmęczona wymuszoną bezradnością i nim ktokolwiek zdążył zaprotestować przywołała podążający ogień, by torował jej drogę. Zombie, które się od niego zapalały, wyły przeciągle w agonii. Hałas i wrzawa ogłuszały najemników. Iskra zdana była tylko na siebie. Wiedziała, że w razie kłopotów nikt jej nie usłyszy. Po dotarciu do upatrzonego kąta zajęła się masowym niszczeniem potworów. Dookoła siebie stworzyła krąg intensywnego ognia na tyle silny, by trzymał przeciwników z daleka. Sama zaś używając kul ognia wysyłała umęczone dusze tam gdzie ich miejsce..
             Potwory stojące pośrodku sali zaczęły padać. Iskra usłyszała świst strzał. Do sali wkroczył Sollan, ciągle mierząc do wrogów.
- Zrób miejsce!- ryknął, nie przerywając ostrzału.
             Dziewczyna zrobiła przerwę w ogniu. Strzelec znalazł się tuż przy niej.
- Skąd się tu wziąłeś?- zapytała.
- Od dawna chciałem tu zajrzeć. Dobrze, że się wstrzymałem...- odparł powalając ghula celnym strzałem w oko- A teraz...- kolejna salwa ściągnęła nieumarłego z pleców Shadowa- Usłyszałem straszny hałas i byłem ciekaw, kto przyszedł tu się zabawić...- potrójna strzała zdjęła krążącego nad nimi wampira. Iskra wysłała mu dodatkowo kulkę, która dokończyła dzieła- I postanowiłem się przyłączyć- dodał z rozbrajającym uśmiechem.- Chyba nie masz nic przeciwko, co?- zapytał, puszczając do niej oczko.
- Na twoją odpowiedzialność.- rzekła Iskra.
            Król Licz z rosnącym zdenerwowaniem obserwował walkę. Jego horda przegrywała starcie
- Tsssssura Liarrrr rassszzz horen! Tsssura Liarrr eressssszzzz hati!- zawył przeciągle i wniknął w ścianę.
            Iskra rozejrzała się po sali. Elli, Ferro i Shadow stłoczeni byli przy ołtarzu, jednak radzili sobie całkiem nieźle. Kiru dobił się do miejsca, gdzie jeszcze przed chwilą stał Król Zmarłych.
- Kiru wróć do reszty!- rozdarła się Iskra.- Kiru!!!- powtórzyła, lecz on jej nie słuchał. Rozglądał się po sali, chcąc jako pierwszy dorwać Trupiego Króla. Iskra ujrzała, jak poszukiwany zmaterializował się za plecami jej ukochanego.
-Kiru!!! Nie!!!- krzyczała na próżno. Król Licz owinął swe gnijące ramiona dookoła Kiru.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz