Iskra podeszła do tablicy ogłoszeń. Tak jak się spodziewała, ludzie potrzebowali pomocy głównie przy likwidacji strzyg nawiedzających ich domostwa oraz pozbyciu się wampira żerującego na ich bydle. Same mało płatne propozycje.
- Kochani to, co zwykle…. Szału
nie ma….- powiedziała znużonym głosem.
Kiru podszedł i czule objął ją ramieniem.
- Taaaak… Wiem, że najchętniej
ubiłabyś jakiegoś smoka lub golema…. Ale zrozum kochanie, że nie zawsze mamy
okazję na prawdziwe wyzwania.- pocałował ją w czubek głowy.
-Okay, rozumiem…. Dobra, idźcie
rozbić obóz a ja zajmę się tym wampirem. Szczypta magii i powinno być po
problemie.- Iskra ruszyła do zagrody za wioską.
Po dotarciu na miejsce zamieniła
kilka słów z gospodarzem. Dowiedziała się, że ulubionym daniem wampira są
krowy, co jest szczególnie kłopotliwe dla mieszkańców, gdyż pogryzione zwierzęta nie
chcą później dawać mleka. Weszła do obory. Widok nie był zbyt ciekawy. Ściany upstrzone były
rozbryzgami krwi, na szyjach krów widać było liczne ślady zębów. „Ohyda”- pomyślała Iskra. Wyraźnie wyczuwała metaliczny zapach niedawno pożywiającego się
nieumarłego. Rozejrzała się po pomieszczeniu, jednak nigdzie nie zobaczyła
celu. Musiał więc wrócić do swojej dziennej kryjówki. Niezadowolona wróciła do
gospodarza, który czekał na nią z niecierpliwością.
- Tu go nie ma. Czy gdzieś w
okolicy jest jakiś niepoświęcony cmentarz lub krypta?- zapytała.
- Za wioską jest lasek. Jakieś
piętnaście minut drogi stąd w kierunku wzgórz. W tym zagajniku były kiedyś
chowane ofiary dżumy. Teraz nikt tam nie chodzi, w sumie nie wiem nawet, czy
jakiekolwiek mogiły jeszcze tam są. Sądzisz, że tam ma swoją kryjówkę?
- Nie wiem, muszę to sprawdzić.-
Iskra odwróciła się od gospodarza i odeszła. Postanowiła poszukać towarzyszy i
poinformować ich o swoim odkryciu. Jeśli wieśniak mówił prawdę, to zadanie może
się nieco skomplikować o kilku zombiaków. Ehhhh… Czy oni muszą sami sobie
utrudniać życie? Nie lepiej byłoby poprosić proboszcza o kilka kropel święconej
wody? Ale z drugiej strony nie miałaby teraz okazji do zarobku.
Ruszyła ścieżką przez wieś. Czuła
na sobie spojrzenia mieszkańców. Niektóre były ciekawskie, chociaż wiele z nich
było wręcz wrogich. Niestety niewielu ludzi akceptowało profesję, jaką
zajmowali się Iskra i jej przyjaciele. Dla większości bycie najemnikiem kojarzyło
się z wygodnym i leniwym życiem, a doskonale wiedziała, że tak nie jest, że
nigdy nie wiadomo na co się trafi i czy ujdzie się z życiem. Ale wieśniacy
zawsze sądzili, że to łatwy kawałek chleba połączony ze sławą i uznaniem na
dworach. Guzik prawda.
Iskra znalazła obóz za wioską.
Już z daleka czuła zapach zupy przygotowywanej przez Elli, na co jej żołądek
zareagował donośnym burczeniem. Widziała, jak Kiru z Shadowem polerują i
natłuszczają miecze. Za namiotami Ferro trenował swoją magię wspierającą. Iskra
poczuła ukłucie w sercu. Ci ludzie byli jej tak bliscy…. Za każdego z nich
gotowa była oddać życie…. No, może z
wyjątkiem Shadowa. Facet irytował ją na każdym kroku. Zawsze najmądrzejszy, najlepiej
władający mieczem, a tak naprawdę to zwykły chwalipięta, co na widok większej ilości żywych trupów najchętniej uciekłby w popłochu. Iskra zastanawiała się, co on właściwie z nimi robi. Zdobył
już sławę, więc może spokojnie osiąść w jakimś większym mieście, gdzie
cieszyłby się powszechnym poważaniem i zainteresowaniem kobiet. Jednak wolał
włóczyć się z nimi i psuć jej nerwy.
-Oooo… Patrzcie kto wrócił!!! Co?
Nie dałaś sobie rady?- zawołał Shadow.
- Twoje niedoczekanie…-
zaburczała Iskra w odpowiedzi na atak- Słuchajcie, jest problem. Za wioską jest
stary cmentarz, niepoświęcony. Są tam pochowane ofiary dżumy. Tam też jest
prawdopodobnie kryjówka naszego wampira. Zastanawiam się, kto jeszcze nas tam
powita.
- Więc chodźmy się przekonać!-
zakrzyknął Shadow.
- Nie tak prędko- Iskra ostudziła
jego zapał- Elli co ty o tym myślisz?
- Muszę przygotować sobie
eliksiry leczące, bez odpowiedniego wsparcia medycznego nie powinniśmy iść
nawet na jednego wampira.
- Też tak sądzę. Idziemy wszyscy?
- Ja na pewno idę!!!!- wyrwał się
Shadow.
- Klasa lecząca będzie gotowa po
obiedzie- zaśmiała się Elli.
- Mogę wam towarzyszyć- odparł
Kiru.
- To w takim razie ja zostanę
pilnować obozu, przy okazji potrenuję nowe zaklęcie obronne.- dopowiedział
Ferro podchodząc do Elli i obejmując ją.
- No z takim party powinniśmy
sobie poradzić- Iskra krytycznie przesunęła wzrokiem po zgromadzonych. Znów
zaburczało jej w brzuchu.- Ale faktycznie zajmijmy się najpierw obiadem.
Elli wróciła do ogniska. Energicznie
zamieszała w kociołku. Opary wydobywające się z niego sprawiły, że nie tylko
Iskrze burczało w brzuchu. Co chwilę ktoś podchodził do gotującego się obiadu i
tęsknym wzrokiem zaglądał do garnka.
- A co dziś w menu mamy?-
zażartował Kiru.
- Gulasz- odparła nieobecnym
głosem Elli. Iskra poczuła dziwny chłód na plecach. Podeszła do przyjaciółki.
- Kochanie o co chodzi? Jesteś
nieobecna….- zapytała.
- Iskierko coś jest nie tak... Coś złego się wydarzy, czuję to... Może powinniśmy ruszyć dalej i nie zatrzymywać się tutaj?- Elli była zdenerwowana, drżał jej głos.
- Hej, spokojnie... Przecież mieliśmy już trudniejsze zadania i dawaliśmy sobie radę.- mówiąc to dała jej buziaka w policzek, po czym przetarła delikatnie to miejsce kciukiem- Zresztą z takim zaradnym klerykiem żadna walka nam nie straszna- obie dziewczyny zaczęły chichotać.
- Co w końcu z tym jedzeniem?- marudzenie Shadowa ostudziło dobry humor dziewczyn.
- Już gotowe, nakładajcie sobie.- zawołała Elli.
W obozie zaczęły dźwięczeć miski. Ferro jak zwykle, ze stoickim spokojem podszedł na końcu kolejki.
- Co Fer, boisz się gulaszu swojej ukochanej?- zakpił Shadow.
- Nie widzę przeszkód, żebyś sam zajął się gotowaniem, skoro coś ci nie odpowiada.- Elli celnie odparowała atak.
- To może ja się tym zajmę, co?- niewinnym głosem zapytała Iskra. Wszyscy zamilkli.
- Nnnie trzeba... Zresztą nadal uczysz się zaklęć, więc po co odrywać cię od nauki....- zaburczał Kiru.
- Czyżby nie smakowała wam moja kuchnia?- z udawanym oburzeniem zapytała Iskra.
- Ja proponuje, żeby wszystko zostało po staremu. Elli lubi gotowanie i robi to dobrze, więc po co wprowadzać zamieszanie? A skoro Shadowowi nie smakuje to przecież nikt go na siłę z nami nie trzyma. Droga wolna Shadow...- po słowach Ferro zapadła nieprzyjemna cisza.
Iskra skończyła jeść i posprzątała po sobie. Pomyślała, że dobrze byłoby zrobić wstępne rozeznanie na temat cmentarzyska. Dowiedzieć się, czy są jakieś głębsze grobowce, kaplice z podziemiami. Zdecydowała się ruszyć do starszyzny wsi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz